Łączna liczba wyświetleń

środa, 21 listopada 2012

Kaczyńskiego szwankujący umysł




Jarosławowi Kaczyńskiemu coraz bardziej szwankuje umysł. Jego twierdzenie, że Lech Kaczyński naraził się wszystkim na terenie całego byłego imperium, jest osobliwością egoizmu rodzinnego.

Nikt się z byłym prezydentem nie liczył, był ledwie traktowany wzruszeniem ramion, czasami - niestety - jako pośmiewisko. Jako polityk się nie liczył. Cóż on takiego zrobił na "terenie byłego imperium"?

A po co się na takiego polityka zasadzać z zamachem? I tak miał odejść, przegrywając wybory prezydenckie.

Kto zresztą dzisiaj załatwia polityczne rachunki mordując w zamachu? Żaden polityk nie ryzykowałby zamachem, gdyż to jest wykrywalne. Gdyby doszło do spisku, USA dawno różnymi kanałami tę wiadomość by ujawniła.

Kaczyński ma w mózgu guza fobii, politycznie rakowacieje i chce, aby ta gangrena obezwładniła Polskę.

Najnowsze twierdzenie, że widział nadpalone ciało brata, jest tyle warte, co wcześniejsze, iż nie poznał brata. Przecież z taką wiadomością prezes nie czekałby tak długo - przeszło dwa lata.

Kaczyński może mówić takie dyrdymały do swojego elektoratu, który nie jest zbyt rozgarnięty. Prezes PiS ma coraz większe kłopoty ze swoim umysłem.

Rada na to może być następująca: ekshumować Lecha na Wawelu i po stwierdzeniu, że Jarosław mówi bzdury - relegować go z miejsca pochówku królów.

środa, 24 października 2012

Rewolwer Tuska



Donald Tusk zachował się racjonalnie w kwestii in vitro, do której wtrącił się Kościół. Powtarza prawdy objawione tej instytucji niepaństwowej poseł PiS Bolesław Piecha o świętości życia.

Cóż to takiego jest? In vitro wymyślili ludzie, a nie Bóg. Jednak ciągle mamy do czynienia z życiem. Z cudem życia. Bóg spieprzył (bezpłodność), człowiek naprawia.

Wg tej logiki z Bogiem coś jest nie tak, nie jest sprawiedliwy, a nawet nie jest litościwy, przysparza ludziom zgryzot egzystencjalnych.

Powoływanie się na Boga jest zasłanianiem się bytem dla wielu niezrozumiałym. A może Bóg tak chce, aby ludzie sobie radzili z tym, co sam schrzanił?

Do takich refleksji nie dojdzie Piecha, ani bogobojny polityk. Za tych ostatnich moralność seksualną i prokreacyjną rozwiązuje bezpłodny (formalnie) kler. Ochrona życia od samego poczęcia jest arbitralnym ustanowieniem granicy, kiedy ono się zaczyna.

Życiem świadomym nie jest zarodek, ani zygota. Jest próbą życia, ale nie w pełni życiem. Na świecie te kwestie dawno rozstrzygnięto i korzysta się z osiągnięć nauki.

Tusk ma świadomość, ilu polskich posłów obecnej kadencji jest uzależnionych od Kościoła. Policzył szable, nie chce rozpadu swojej partii, a chce przynieść bezpłodnym parom ulgę, aby zrealizowali swoje marzenia o potomstwie.

Na razie premier załatwia kwestię in vitro rozporządzeniem ministerialnym. Przyjdzie czas na uregulowanie ustrojowe.

Czy to jest rewolwer przystawiony do sumień w kwestii in vitro? - jak uważa Piecha. A czy poseł będący przeciw sztucznemu zapłodnieniu ma sumienie?

Jeżeli rewolwer Tuska jest racjonalny, to daj boże takie rewolwery. Chwała! Nie wypalił, a przysporzył życia. Ten rewolwer nie zabija.


czwartek, 27 września 2012

Rymkiewicz i Kaczyński - propozycja dla kurduplów



Poeta Rymkiewicz, esteta i pięknoduch z Milanówka, namawia: "Chodźcie na marsz, bo inaczej trzeba będzie wyjść na barykady z butelką benzyny".

Nie przekonał mnie poeta.

Po pierwsze, liczyłem, że to już. W sobotę zapłoną barykady, butelki z benzyną już są gotowe.

A tak pieprzę, kupię sobie butelkę i wypiję.

Po drugie, poeta namawia innych, aby wystąpili przeciw Polsce.

W kraju jest circa 1/4 narodu, którzy mienią się patriotami. Jak się poskrobię w ich patriotyzm, coś on źle pachnie, a jak jeszcze głębiej, okazuje się, że pod spodem jest rzadkie gówno. Nawet nie o trwałej konsystencji.

Po trzecie, Polacy (i Polki) to dorodny i wyrośnięty naród. A prezes raczej kurdupel. Nie wiem, jak prezentuje się poeta Rymkiewicz, ale wychodzi mi, że równy jest Kaczyńskiemu. Czyli kurdupel namawia kurduplów do kurduplowania.

Poeta Rymkiewicz powinien mieć świadomość, że Kaczyński nadaje się najwyżej na barykady wśród Pigmejów. W Burkina Faso nie ma tego plemienia, ale może jacyś przejezdni Pigmeje się zdarzą, więc poeta Rymkiewicz z prezesem Kaczyńskim winni wyjechać do Afryki i tam Pigmejów namawiać do barykad i butelek z benzyną.

Tam nie ma demokracji, można swobodnie zaprowadzać reżim Kurduplów.


wtorek, 28 sierpnia 2012

Antyruski Kościół



Czy próba pojednania polsko-rosyjskiego podjęta przez abp Józefa Michalika i patriarchę Wszechrusi Cyryla I grozi rozpadem Kościoła? A przynajmniej niesubordynacją niektórych kapłanów i części wiernych?

Inicjatorem tego pęknięcia jest ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, klasyczny inkwizytor, Torquemada dzisiejszego kościoła, lustrator, standardowy nienawistnik.

Szczerą nienawiścią darzy Ukraińców za Wołyń (miłosierdzie chrześcijańskie), teraz podobnym uczuciem miłości obdarzył Cyryla I za współpracę z KGB.

Miłość chrześcijańska kapłana rozlała się poza granice Polski i dotarła do Moskwy, do "Ruskich".

Apel o pojednanie Michalika i Cyryla ma być czytany w Kościołach. Inkwizytor Sakowicz zapowiedział, że tego nie uczyni, a wierni wyjdą z Kościoła.

Zapowiedział, że inni kapłani zrobią to samo.

Czyżby na naszych oczach rozpadał się Kościół na dwie wiary? Isakowicz jest stałym bywalcem o. Rydzyka, a w tych mediach jest krzewiona wiara smoleńska.

Wychodzi na to, że Kościół rozpadnie się na tradycję katolicyzmu i modernę wiary smoleńskiej.

Należy życzyć powodzenia nowej schizmie. Może z czasem przybrać nomenklaturę smoleńską, albo antyruską.

Publicysta "Tygodnika Powszechnego" Marek Zając uważa, że Kościół antyruski zrodził się na Krakowskim Przedmieściu.

Papieżem jego jest Kaczyński.



Tomasz Lis i prawicowe pomówienia



Po ostatnich publikacjach "Newsweeka" w prasie prawicowej i na portalach zagrzmiało, posypała się odpowiednia dawka inwektyw (duża), a prym w tym wiedli Tomasz Terlikowski i Michał Karnowski.

Rzecz dotyczy dwóch publikacji. Pary lesbijskiej wychowującej dziecko i historii o Rajmundzie Kaczyńskim, ojcu Jarosława i Lecha.

Odpór temu daje Tomasz Lis, który jak zwykle ze swadą prostuje przekłamania prawicowe.

"Newsweek" opisał parę lesbijek, które się kochają i takim samym uczuciem darzą dziecko. To jest fakt. Zupełnie inna parą kaloszy jest nasz stosunek do tego związku i takiego wychowania. Redakcja od tego się dystansuje, tylko odnotowuje takie zdarzenia, ale nie afirmuje, ani potępia. Tak jest.

Co przeczytał na swój temat Tomasz Lis, naczelny tygodnika? Stek wyzwisk i porównanie do czynów z czasów holocaustu (szmalcownictwa). Tak ma się prawicowa miłość chrześcijańska.

Nie inaczej potraktował materiał o Rajmundzie Kaczyńskim Michał Karnowski. Bożek prawicy Jarosław Kaczyński nie może być przez nikogo opisywany inaczej niż w zachwytach, jaki on jest wielki. Zwykle prezes PiS w takich wypadkach okazuje się tylko moralnym karłem, bo on może lustrować i pomawiać, a pisać o jego rodzinie nie można.

Zwykły materiał dziennikarski o ojcu Jarosława pokazał jeszcze raz, jak jest manipulowana prawicowa publiczność. Ojciec walczył w Powstaniu Warszawskim, ale był niewygodny synom, gdyż ten ojciec powiedział, że żal mu Polaków, którymi mieliby rządzić bliźniacy Jarosław i Lech.

Karnowski w związku z tym Lisa wyzwał od komucha, spadkobiercy duchowego luksemburgizmu, KPP i użył tym podobne określenia.

Najbardziej zainteresowało mnie w prostującym pisaniu Lisa, iż redakcja "Newsweeka" przygotowuje materiał o ojcu Donalda Tuska, bo to też część naszej historii. I to nie banalnej, gdyż na Kaszubach naprawdę przelewano krew w imię polskości.